Tak
właściwie, to nie miałam bladego pojęcia, co w tej sytuacji powinnam zrobić.
Chłopak, na którego wpadłam dziś rano i, od którego w perfidny sposób uciekłam,
był moim sąsiadem i próbował się ze mną skontaktować. Musiałam przyznać, że sposób
wybrał sobie dosyć niekonwencjonalny, ale wolałam to, niż gdyby zaczął krzyczeć
w moją stronę, a ja nie mogłabym, rzecz jasna udzielić mu żadnej odpowiedzi.
Tym bardziej taki sposób był mi na rękę, ponieważ wolałam nikogo nie informować
o tym, że nie mogę mówić.
Czym
prędzej otrząsnęłam się z szoku i jeszcze raz dokładnie przestudiowałam
karteczkę, jaką chłopak wciąż kierował w moją stronę wraz z uroczym, szerokim
uśmiechem. Wiadomość brzmiała następująco:
'Hej! My się znamy!'
Złapałam
za leżący nieopodal mnie blok i odpisałam mu:
'Najwidoczniej :)'
W
taki oto sposób zaczęła się nasza wymiana zdań. Nasza niema rozmowa. Na kolejną
wiadomość nie czekałam długo. Chłopak znów dał mi znak ręką, abym poczekała i
wyraźnie uradowany moim zainteresowaniem, sięgnął po blok i zaczął coś pisać.
-'Bardzo Ci się spieszyło dziś rano?' - w
moim mniemaniu nie było to pytanie, a raczej zdanie twierdzące. Uśmiechnęłam
się do niego przepraszająco.
-'Bardzo, bardzo. Wybacz, że tak cię
potraktowałam. Byłam w szoku :D' - w tej chwili poczułam wyrzuty sumienia.
Chciał mi pomóc, a ja od tak po prostu zwiałam. A wszystko przez ten przeklęty
brak głosu!
-'Nic nie szkodzi. Nie ma sprawy. Tylko tak
nagle uciekłaś. Myślałem, że cię wystraszyłem. Nie byłem na to przygotowany.'
- nie mógłby mnie przestraszyć, nawet gdyby bardzo tego chciał. Był niezwykle
przystojny oraz, co zdążyłam już zauważyć, wyjątkowo pozytywnie nastawiony do
świata i ludzi. Jedyne, co mógł spowodować to to, że przy nim moja twarz
stawała się czerwona, jak pomidor.
-'Ja też nie sądziłam, że na kogoś wpadnę.'
- nigdy bym nie pomyślała, że szeroki parapet przy oknie będzie spełnieniem
moich marzeń. W obecnej sytuacji miałam miejsce do siedzenia i do trzymania
kartek.
-'Jak masz na imię?' - z zamyślenia
wyrwało mnie kolejne uderzenie o szybę. Chłopak pokazał mi jedną kartkę, a już
chwilę potem, ukazała się i druga - 'Wszystkie
gumki do gumowania przy Tobie stracę, dziewczyno xD' - wyszczerzyłam się na
to stwierdzenie. Nikt nie kazał mu używać akurat tych malutkich przedmiocików.
Mógł posługiwać się innymi rzeczami.
-'Mam na imię Sakura. A jesli chodzi o
gumki... Możesz nazbierać kamyczków i nimi rzucać. Tylko żebyś mi okna nie
rozbił :)' - otworzyłam usta, aby głośno się roześmiać, jednak z moich ust
wyleciał jedynie strumień powietrza. W takich chwilach całkowicie zapominałam,
że w moim przypadku żaden dźwięk nie wchodził w grę. Zirytowana odrzuciłam
kolejną zapisaną kartkę na bok.
-'Masz śliczne imię. Pasuje do Ciebie
idealnie, Sakura' - uśmiechnęłam się do niego i lekko skinęłam głową.
-'A jak Tobie na imię?' - czym prędzej i
ja zapisałam to pytanie i skierowałam je w jego stronę. W odpowiedzi pacnął się
w czoło i zaczął pisać znów coś na kartce.
-'Gdzie moje maniery. Jestem Sasuke. Miło mi
Cię poznać!' - pomachał mi i znów się uśmiechnął. W ogóle zauważyłam, że do
jego twarzy non stop przyklejony był uśmiech. Na pierwszy rzut oka, wydawał się
bardzo sympatycznym chłopakiem.
-'Mnie również miło jest Cię poznać, Sasuke
:)' - pierwszy etap poznania był już za nami. Wszystko między sobą mieliśmy
wyjaśnione i teraz już tylko od nas zależało, jak dalej i czy w ogóle
rozwiniemy tą znajomość. Ja miałam szczerą nadzieję, że poznam go bliżej. Byłam
przekonana, że był tego wart!
-'Ile masz lat, Sakura? Skąd jesteś?'
-'Nie wiesz, że kobiety o wiek się nie pyta?'
- odpisałam i pokazałam mu język.
-'Wiesz... Chciałbym wiedzieć, w której
klasie mam cię szukać w szkole :D' - chyba wpadłam w kłopoty. Co miałam mu
odpisać? Być szczerą, czy płynnie skłamać? Oparłam czoło o szybę i podrapałam
się końcówką ołówka po głowie - 'To, jak
będzie?'
-'Lat mam 18, ale w szkole raczej się nie
spotkamy :( Mam zajęcia indywidualne' - jednak postawiłam na szczerość. W
końcu miałam poznawać ludzi. Obiecałam to mamie. A kłamstwo zawsze ma krótkie
nogi. W taki sposób niczego się nigdy nie osiągnie.
-'Coś Ci dolega? Wyglądasz na sprawną w 100%
:D' - kolejne wielkie UPS! Widocznie jednak bez niewielkiego kłamstewka się
nie obejdzie. A tak chciałam tego uniknąć.
-'Wszystko ze mną w porządku. To po prostu
taka niewielka zachcianka. Poza tym rok szkolny się już kończy.' - po
części to akurat była prawda. Nie widziałam sensu w rozpoczynaniu klasy, z
którą za dwa miesiące i tak miałabym się żegnać. Tak było wygodniej.
-'Takie buty! I wszystko jest jasne :) A skąd
jesteś? Nie dopowiedziałaś mi na to pytanie' - cóż to był za dociekliwy
osobnik.
-'Jestem z Higi...'
-'Daleko to od Tokio? Jestem trochę słaby z
geografii.' - jego uśmiechy
najnormalniej w świecie sprawiały, że moje serce biło zupełnie innym rytmem. On
zachowywał się tak naturalnie i był taki pozytywny.
-Sakura!
- do mojego pokoju ni z tego, ni z owego wpadł mój brat. Zmierzył krytycznym
spojrzeniem bałagan w moim pokoju, po czym zwrócił całą swoją uwagę na zapisane
i porozrzucane dookoła mnie kartki. Byłam w głębokim szoku. Tak samo zresztą,
jak i on. Najwidoczniej nie spodziewał się zastać mnie w takiej sytuacji -
Chciałem pożyczyć ołówek - wydukał na jednym wdechu. Wzruszyłam ramionami,
pokazując mu ołówek, którego obecnie używałam - Dobra... To nie przeszkadzam -
po tych słowach opuścił mój pokój. Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem i zdałam
sobie sprawę, że Sasuke przecież czeka na moją odpowiedź w swoim oknie. Odwróciłam
się w tamtą stronę, jednak okazało się, że zasłona była zaciągnięta. Do szyby
była jednak przeklejona kartka:
'Poszedłem na kolację. Popiszemy znów jutro.
Będę rzucać kamyczkami :)'
Byłam
wyjątkowo rozczarowana. Tak dobrze mi się z nim porozumiewało, a przez nagłe
wtargnięcie Kenty, nie mogłam dokończyć z nim rozmowy. Głupi brat! Miałam
szczerą ochotę go udusić. Szkoda, że nie mogłam. Zrezygnowana wróciłam, więc do
rozpakowywania się, uprzednio zbierając porozrzucane po całym pokoju kartki.
Miałam jeszcze dużo pracy.
***
Na
dole coś spadło. Postanowiłem iść to sprawdzić i jednocześnie przygotować sobie
kolację. Akurat, gdy pisałem wiadomość o moich planach do Sakury, do jej pokoju
wpadł bardzo dobrze znany mi osobnik. A przynajmniej wydawało mi się, że to był
on. Kartkę przykleiłem za pomocą taśmy klejącej do szyby, zasłoniłem zasłonę i
czym prędzej pobiegłem na parter, sprawdzić, co się dzieje. Niemal od razu, po
zejściu ze schodów, stanąłem jak wryty. Na podłodze siedział Itachi i klął pod
nosem.
-Ty
nie na randce? - zapytałem ze śmiechem, po otrząśnięciu się z chwilowego szoku.
W odpowiedzi spojrzał na mnie, jakbym mu matkę zabił... Albo i gorzej! Jakbym
uśmiercił jego kota. Czy wspominałem, że mój brat był ogromnym miłośnikiem tych
futrzaków? Traktował je niemal jak bóstwa!
-Ty
mi nawet nie wspominaj o randkach! To była kompletna katastrofa - z głośnym
westchnieniem opadł na sofę w salonie. Usiadłem obok niego i włączyłem
telewizor.
-Zrobisz
kolację? - warknął ostrzegawczo i rzucił we mnie orzechowym chrupkiem.
Wzruszyłem jedynie ramionami - Miałem nie wspominać o randce. A poza tym,
jestem głodny - Itachi mruknął coś pod nosem i ruszył do kuchni. A ja krok w
krok podążałem za nim.
-Co
chcesz? Kanapkę? Super - nie dopuścił mnie nawet do zdania. A chciałem zażyczyć
sobie czegoś niezwykle wyrafinowanego. Cham jeden! Ale w sumie lepsze kanapki
niż nic - Nie myśl sobie, że będziesz tak siedzieć. Nóż, masło i smarujesz
chleb. I bez gadania - z westchnieniem zwlokłem się z hokera i podszedłem do
lodówki, w celu znalezienia masła.
-Itachi?
Czy koło nas zamieszkał Kenta z rodziną? - zapytałem prosto z mostu. Musiałem
się dowiedzieć, czy dziewczyna, z którą porozumiewałem się w niekonwencjonalny
sposób, to Sakura, o której tyle słyszałem w przeszłości od mojego brata i jego
najlepszego kumpla, Kenty.
-Tak,
a co? To oni się wczoraj wprowadzili. Czy to jakiś problem? - przerwał na
chwilę krojenie sera i spojrzał na mnie wyczekująco. Ja jedynie pokręciłem
głową i powróciłem do smarowania kolejnej kromki chleba.
-On
ma siostrę, prawda?
-No
tak. Sakura. To w sumie z jej powodu tu są... - no i proszę was bardzo. Już
jakaś wskazówka. Jedna informacja o niej więcej. I to nie był koniec - Ma
jakieś problemy zdrowotne, ale Kenta nic mi o nich nie powiedział. Podobno ona
jest wyjątkowo drażliwa na tym punkcie i nie lubi, jak sie o tym wspomina.
-Ale
to coś poważnego? Bo wiesz... - w sumie sam nie wiedziałem, co mój brat miałby
wiedzieć, ale tak mi się już powiedziało.
-Skąd
mam niby to wiedzieć, Sasuke? Są tu dopiero drugi dzień. Zresztą... - odwrócił
się w moją stronę z przebiegłym uśmieszkiem, machając przy okazji nożem,
ubrudzonym pomidorową posoką - Co ona cię tak interesuje? Zakochałeś się?
-Zwariowałeś?!
Doskonale zdajesz sobie sprawę, że od dwóch lat jestem z Karin i jestem jej
wierny! - z tą wiernością różnie bywało, zazwyczaj za jej sprawą. Wychodziłem z
założenia, że jeśli ona może flirtować z innymi facetami, to ja też mogę
zarywać do dziewczyn. Ale poza tymi drobnymi i nieistotnymi gierkami byłem jej
wierny. I ufałem jej, pomimo, że wiedziałem, że raczej nie powinienem. Miałem
świadomość, że w kwestiach czysto seksualnych zdradza mnie na prawo i lewo. A
mimo to byłem do niej przyzwyczajony i nie potrafiłem się z nią rozstać. Nie po
tylu długich latach przebywania ze sobą.
-Zapomniałem.
Na śmierć. Wybacz. Święta Karin zawsze na posterunku - zironizował. Nie było to
miłe. Doskonale zdawałem sobie sprawę z mojej niewygodnej pozycji, a jednak nic
nie potrafiłem na to poradzić. Ze złości i bezsilności rzuciłem nożem o blat i
skierowałem się do wyjścia. Musiałem wszystko przemyśleć - A co z kolacją?
-Goń
się! - warknąłem i opuściłem kuchnie.
~*~
Uff! Zdążyłam przed północą :D Totalnie zapomniałam, że dziś 20 kwiecień i miałam opublikować rozdział. Ale się udało i jest! :) Przyznam szczerze, że pisanie czwórki idzie mi dosyć opornie. Pomysł jest, ale czasu brak. A to przygotowania do świąt, a to znów nauka do zbliżającej się nieubłaganie sesji. Więc no cóż. Wątpię, że rozdziały będą się pojawiać regularnie co dwa tygodnie, jak do tej pory, ale obiecuję, że nie zostawię tego bloga na kilka długich tygodni i dam z siebie wszystko! :)
A z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim czytelnikom zdrowych, radosnych świąt. Na co dzień uśmiechu na twarzy i pogody ducha. A osobom piszącym własne blogi także duuużo weny i czasu to pisania! Wszystkiego najlepszego! :)
Kawaiiii, bynajmniej było do fragmentu z Karin. Eh... nie dzierżę jej -.-'
OdpowiedzUsuńAle ogólnie przyjemnie się czyta, brak błędów i w ogóle :D fajnie rozwinięta fabuła, powolutku coś tam coś. Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że Kenta i Itaś, będą się znali xD
Ach. zdenerwowałaś mnie tym wątkiem o tej Piczy Karin T.T
Umrzym... Dobra to ja kończę swoje wywody i trzymać tak dalej co do terminowości :*
Całuję i pozdrawiam :D
Aaaaa, zapomniałam dodać...
UsuńSasuś jest słodki. Dałaś mu tu extra charakter :D
A kiedy pojawi się pan Uzumaki ? :D
Ja również nie cierpię Karin i ciężko mi zrozumieć dlaczego Sasuke nie potrafi od niej odejść. Zwłaszcza, że doskonale wie, że go zdradza. mam nadzieję, że wkrótce przejrzy na oczy i zerwie z tą wariatką a następnie zacznie spotykać się z Sakurą :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Sakurę to cieszę się, że polubiła Sasuke ;) Szkoda tylko, że nie będzie chodzić do szkoły bo wtedy na pewno Karin byłaby wściekła gdyby zobaczyła ich razem :P Chciałabym aby Sasuke jak najszybciej dowiedział się wszystkiego na temat jej zdrowia i to najlepiej od niej samej ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Kochana i jak z rozdziałem? :D
OdpowiedzUsuń;3
OdpowiedzUsuńTa ich rozmowa przypomina mi siększość moich rozmów, ale na fb xD