Rozdział IV



                Zdezorientowana usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Było już jasno. Zerknęłam przez okno i dostrzegłam słońce wznoszące się wysoko na niebie. Zdziwiona spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że zbliżało się południe. Z uśmiechem przeciągnęłam się i wypuściłam powietrze z ust. Od dawna nie spało mi się aż tak dobrze, jak dziś. Czy to za sprawą nowego miejsca, czy może bruneta, który śnił mi się tej nocy? Nie wiem. Przede wszystkim jednak mogłam wyspać się do woli dzięki temu, że zajęcia miałam dopiero na czternastą.
            Wstałam z łóżka i przechodząc koło okna, niespodziewanie zauważyłam kartkę przyklejoną do okna na przeciwko. Widniał na niej napis: 'Dzień dobry! :)'. Z szerokim uśmiechem złapałam za czystą kartkę oraz długopis i odpisałam na jego przywitanie, po czym kawałkiem taśmy przykleiłam wiadomość do szyby. Tak bardzo chciałabym czekać na niego, ale musiałam powoli szykować się do wyjścia. Słodkiego leniuchowania nadszedł kres. Zmierzając do pomieszczenia obok, włączyłam wieże i puściłam ulubioną piosenkę, którą zaczęłam nucić. W łazience odkręciłam kurek z ciepłą wodą, aby zapełnić wannę, dodałam olejków zapachowych i poszłam do garderoby. Długo stałam i przeglądałam ubrania, aż w końcu zdecydowałam się na beżową koszulkę, miętową spódniczkę i białe szpilki. Gdy wróciłam do łazienki z wybranym strojem, wanna była juz niemal pełna. Zrzuciłam z siebie piżamę i raz dwa wskoczyłam do cieplej wody.
*
            Relaks nie trwał wystarczająco długo. W pokoju rozległ się dźwięk przychodzącej na mój telefon wiadomości. Owinięta w ręcznik ślizgiem wjechałam do pomieszczenia i złapałam za komórkę. Odczytałam SMSa. Mama pytała w nim, czy wstałam, informowała o zostawionym drugim śniadaniu oraz o niemożności zawiezienia mnie do szkoły. Na ten ostatni temat miałam porozmawiać z tatą lub z Kentą. Oczywiście tata był w pracy, bo zdążył uprzedzić mnie o tym poprzedniego dnia wieczorem. Więc jedyną pozostałą mi opcją był mój brat. Dlatego też zaczęłam rozważać kwestie spaceru. Z nim nigdy nic nie było wiadomo. Odpisałam mamie na SMSa i wróciłam do łazienki. Szybko ubrałam się, włosy rozpuściłam z warkocza i dokładnie je rozczesałam oraz zrobiłam sobie delikatny makijaż. Gdy poranne, łazienkowe czynności miałam już z głowy, wróciłam do pokoju i zaczęłam wrzucać do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Notes, pióro, ołówek z gumką, telefon i dokumenty.
            -Sakura! Pospiesz się! - nagle ni z tego, ni z owego usłyszałam krzyk Kenty. Najwidoczniej został uprzedzony przez mamę lub tatę, że ma mnie zawieźć do szkoły i nie zdążył wybyć z domu. Z uśmiechem wyszłam na korytarz i ze szpilkami oraz torebką w dłoniach zaczęłam schodzić na parter. Przy drzwiach czekał na mnie brat - Siostra! Coś taka rozpromieniona? Czyżby to zasługa Sasuke? - zapytał z cwanym uśmieszkiem, a ja z wrażenia aż zatrzymałam się w połowie drogi. Czym prędzej wyjęłam notes i na kartce nakreśliłam kilka pochyłych liter.
            -'Znasz go?'
            -No jasne, że znam! To brat mojego kumpla ze studiów. A poza tym to nasi sąsiedzi! Saku! W jakim ty świecie żyjesz? - zapytał z wyraźnym wyrzutem. No cóż. Nie zawsze nadawaliśmy na tych samych falach.
            -'Na świecie wśród samych wariatów!' - pokazałam mu język i minęłam go w drzwiach. Na podjeździe stało już jego czarne Audi. Otworzyłam sobie drzwi i zajęłam miejsce pasażera.
            -Nie trzaskaj drzwiami, dziewczyno! - usłyszałam, gdy tylko pojawił się koło mnie. Na śmierć zapomniałam, że z jego samochodem należało obchodzić się, jak z jajkiem. Złotym jajkiem do tego, żeby nie było zbyt kolorowo. Wzruszyłam jedynie ramionami na jego uwagę, rzuciłam torebkę na tylne siedzenie i zapięłam pas. Myślałam, że zawróci i zawiezie mnie do szkoły, jednak on ruszył w całkiem innym kierunku. Spojrzałam na niego zdziwiona, na co on uśmiechnął się i machnął lekceważąco ręką. Zirytowana uderzyłam go dłonią w ramię. Mruknął niezadowolony, jednak po chwili odpowiedział mi.
            -Jedziemy jeszcze po Deidarę. Umówiłem się ze znajomymi na kręgle, więc gdy ty będziesz mieć zajęcia, ja będę miło spędzał czas - spojrzałam na niego przerażona. Byłam pewna, że wspominałam mu, że póki nie odzyskam głosu, nie chcę poznawać jego kolegów. Najwidoczniej całkowicie zlekceważył moje zdanie. Znowu. Już chciałam po raz kolejny go uderzyć, gdy samochód zatrzymał się pod dużym żółtym domem, z którego po chwili wybiegł roześmiany blondyn. Niezwykle przystojny blondyn. W zasadzie z wygładu przypominał mi Ino. Mieli taki sam odcień włosów, te same niebieskie oczy i niemal identyczny szeroki uśmiech. Zadowolony chłopak zajął miejsce na tylnym siedzeniu, a już po chwili jego głowa znalazła się miedzy siedzeniami, miedzy mną i moim bratem. Chłopak odwrócił twarz w moją stronę i uważnie mi się przyglądał. Pod wpływem tego spojrzenia moje policzki zapłonęły żywym ogniem, co najwidoczniej spowodowało, że uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej się poszerzył.
            -Ty pewnie jesteś Sakura? - patrzył na mnie wyczekująco, a ja w żaden sposób nie wiedziałam, jak mam mu odpowiedzieć. Głosu nie było, a kartka znajdowała się w torebce na tylnym siedzeniu. O ile było to możliwe, zarumieniłam sie jeszcze bardziej. Byłam skołowana zaistniałą sytuacją i pragnęłam zapaść się pod ziemię.
            -Sakura ma taki mały problem ze zdrowiem - zaczął Kenta. Zmierzyłam go nienawistnym spojrzeniem, dając mu tym samym do zrozumienia, że ma się zamknąć. On jednak znów machnął tylko ręką i mówił dalej - Sakura jakiś czas temu straciła w wypadku głos. Nie może więc potwierdzić na tą chwilę swojego imienia, ponieważ jest niemową - uśmiechnął się triumfalnie w moim kierunku. Najwidoczniej robienie mi na złość, sprawiało mu niewysłowioną radość. Byłam przekonana, że jeśli tak dalej pójdzie, to mój brat - plotkarz niebawem rozgłosi całemu miastu, że jego siostra, Sakura Haruno nie potrafi wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Innymi słowy spełni się to, czego za wszelką cenę zamierzałam uniknąć.
            -I co to za problem? Analfabetką pewnie nie jesteś, więc kartka, długopis i pisz, co chcesz powiedzieć - zerknęłam na niego w moim mniemaniu dość wymownie. I zrozumiał - Ach! Znasz już ten sposób! Nie martw się! Na pewno już niebawem będziesz mówiła, jak kiedyś. Bo wiesz... Kenta wspominał mi, że przeprowadziliście się do Tokio przez wzgląd na twoje problemy zdrowotne, bo znaleźliście lekarza. Kto cię będzie leczył?

            -Tsunade Senju - płynnie odpowiedział Kenta, nie odrywając wzroku od drogi.
            -Oooo! Wierz mi... Pani Tsunade to specjalistka od wszystkiego. Wredna baba, jak cholera, ale leczyć to ona umie! Sam się przekonałem! - usta mu się nie zamykały. Non stop mówił, co w pewnym sensie bardzo było mi na rękę. Przynajmniej ja nie musiałam się produkować - O! Też się tu uczysz? Ja też tu chodziłem do liceum! I Kenta też. O! I Itachi... I Sasuke chyba też tu chodzi - na twarzy mojego brata pojawił się chytry uśmiech i już otwierał usta, aby wejść w słowo Deidarze, gdy złapałam za klamkę i jak z procy wyleciałam z samochodu. Jakoś nie miałam ochoty, żeby słuchać wywodów Kenty na temat mojego rzekomego zakochania się w Sasuke. Co to, to nie!
            -Sakura! - zatrzymałam się zirytowana krzykiem mojego brata i odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Miałam ochotę krzyknąć na cały głos: "co?!". A w zamian za to, tylko krzywo na niego spojrzałam - Widzimy się tutaj za trzy godziny. Będę czekać! - machnęłam w jego stronę ręką i ruszyłam w stronę pokaźnego budynku, który rysowałam jeszcze wcale nie tak dawno. Z przerażeniem zauważyłam jednak w połowie drogi, że wcale na deptaku nie jestem sama. Dookoła kręciło się bardzo wielu uczniów. Przyjechałam na zajęcia akurat w trakcie przerwy. Chciałam uderzyć się ręką w czoło, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam, nie chcąc zwracać zbytniej uwagi na moją osobę. Zamierzałam przemknąć niezauważona do budynku. Najbardziej jednak chciałam uniknąć spotkania z Sasuke, a byłam przekonana, że on gdzieś tutaj się znajduje. Uważnie się rozglądałam i nasłuchiwałam każdego odgłosu, gdy nagle, będąc już całkiem blisko wejść do szkoły, usłyszałam, jak ktoś krzyczy jego imię. Wołanie dochodziło z niedalekiej odległości, dlatego czym prędzej dałam susa za drzewo. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważył, a już szczególnie, że nie widział mnie Sasuke, ani żaden z jego kolegów. Stojąc za tym nieszczęsnym drzewem, obmyślałam plan ucieczki. I stałabym tam jeszcze zapewne bardzo długo, gdyby nie najcudowniejszy dźwięk, jaki dane mi było słyszeć w tamtej chwili. Po całym obszarze należącym do szkoły rozszedł się dźwięk dzwonka, zapraszającego uczniów na lekcje. Odczekałam kilka minut i delikatnie wychyliłam głowę zza pnia. Z wyraźnym zadowoleniem stwierdziłam, że na placu nie było poza mną już żadnej żywej duszy. Odetchnęłam z ulgą i rozglądając się jeszcze raz dokładnie dookoła, ruszyłam ponownie w stronę wejścia do szkoły. Z małej kieszonki w torebce wyjęłam karteczkę z planem zajęć, na której miałam także zapisaną salę. Przechodząc pod łukiem zerknęłam na duży zegar znajdujący się na wieży. Byłam już ponad dziesięć minut spóźniona. Niemal biegiem, w wysokich szpilkach popędziłam do sali. Rozglądałam się dookoła, szukając wskazanego pomieszczenia, a gdy w końcu je znalazłam, to całkowicie odechciało mi się tam iść. Zwolniłam więc i uspokajając oddech, już powoli, krok za krokiem szłam naprzód. Gdy wreszcie dotarłam do drzwi, zapukałam lekko i nie słysząc pozwolenia na wejście, niepewnie pchnęłam drzwi i wkroczyłam do środka. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że w sali nikogo nie ma. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Bałam się, że nauczyciel będzie zły za moje spóźnienie, albo będzie się ze mnie śmiał, a wyszło na to, że jego w ogóle tutaj nie było. Dla pewności porównałam jeszcze raz numer sali z karteczki, z tym widniejącym na drzwiach i wypuszczając powietrze z ust, usiadłam w pierwszej ławce. Byłam przekonana, że prowadzący zajęcia niebawem się pojawi.
*
            Byłam niesamowicie zła, zirytowana i rozczarowana. W moim wnętrzu mieszało się wiele uczuć. Przeważnie samych negatywnych. Minęła prawie godzina, a nauczyciel nadal się nie pojawił. A ja, jak głupia nadal czekałam na niego. Zresztą, co innego miałam do roboty? Na zewnątrz wyjść nie mogłam, bo akurat trwała przerwa i po placu na pewno kręciło się wielu uczniów, a nie chciałam wdać się w jakąkolwiek konwersację, z którymkolwiek z nich. Gdy po raz kolejny zadzwonił dzwonek obwieszczający początek zajęć, postanowiłam, że poczekam jeszcze tylko piętnaście minut, a jeśli do tego czasu nauczyciel się nie pojawi, napiszę SMSa do brata, żeby po mnie przyjechał. Następnego dnia natomiast zamierzałam zajść do dyrektora i żądać zmiany nauczyciela. Nie lubiłam niekompetentnych ludzi, a do tego zbliżały się egzaminy końcowe i chciałam jeszcze się czegoś nauczyć. Siedziałam więc i kombinowałam nad wiadomością dla dyrektora wyjaśniającą dokładnie moją prośbę, gdy ktoś zapukał do drzwi. Podskoczyłam na krześle jednocześnie podekscytowana i zła. Wreszcie się pojawił. Po kilku sekundach do sali weszła niewysoka dziewczyna. Przez chwilę przeszywała mnie spojrzeniem swoich śnieżnobiałych, niespotykanych oczu, a następnie uśmiechnęła się. Z przerażeniem zauważyłam, że nie była moim nauczycielem.
            -Hej! Widziałaś może pana Kakashiego? - zapytała wesoło i podeszła do mnie. W jednym momencie poczułam, że się rumienię. Energicznie pokręciłam głową, w duchu prosząc, aby dziewczyna sobie poszła i nie zadawała kolejnych pytań. Na marne - A był tu może? Miał tutaj mieć zajęcia - znów pokręciłam głową - Czemu nic nie mówisz? Nie wstydź się! Jestem Hinata! - miała niesamowicie melodyjny głos. Byłam pewna, że fantastycznie wychodziło jej śpiewanie. Odetchnęłam przygnębiona i zirytowana faktem, że muszę kolejną osobę wtajemniczyć w mój sekret. Wyrwałam kartkę z zeszytu i drobnym druczkiem zapisałam na niej wiadomość, po czym podałam ją dziewczynie stojącej przede mną i uważnie mi się przyglądającej. Gdy wyciągnęłam rękę z kartką, zerknęła na nią zaskoczona, jednak posłusznie wzięła ją ode mnie.
            -"Nie mogę mówić. Jednak bardzo miło jest mi cię poznać. Jestem Sakura" - przeczytała na głos to, co jej napisałam i ponownie spojrzała na mnie z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy - Och! Nie wiedziałam. Wybacz... Mogę? - wskazała na krzesło, a gdy kiwnęłam twierdząco głową, zajęła miejsce obok mnie.
            -'Czy ten nauczyciel w ogóle się pojawi? Czekam na niego już godzinę' - zapisałam kolejne zdanie, a ona z uśmiechem odebrała ode mnie długopis i zaczęła pisać poniżej.
            -'Kakashi to Kakashi. On nigdy nie przychodzi na czas. Ale taki już jego urok :)' - podłapała mój sposób komunikowania się, co bardzo mi się spodobało.
            -'Myślisz, że dyrektor zgodzi się zamienić go na kogoś innego, kto mógłby mnie uczyć?...' - w skrócie przedstawiłam jej mój plan na dzień następny, a ona zaśmiała się cicho.
            -'Jak tylko go poznasz, to zrezygnujesz z tego pomysłu. To najseksowniejszy facet w tej szkole' - niespodziewanie kartka zniknęła nam sprzed oczu, za sprawą dużej, męskiej dłoni. Zaskoczone spojrzałyśmy w górę i dostrzegłyśmy nauczyciela, który z wyraźnym rozbawieniem czytał naszą niemą rozmowę. Przystojny, młody, wysoki, ciemnooki, szarowłosy mężczyzna w jednej dłoni trzymał kartkę, a w drugiej, przy ustach papierosa. Coś w jego wyglądzie i postawie dodawało mu niesamowitego seksapilu.
            -Panno Hyuga! Jakże się cieszę, że uznaje mnie panna za najseksowniejszego faceta - twarz Hinaty pokrył dorodny rumieniec, a ja uśmiechnęłam się szeroko - A czy panna Haruno, podziela zdanie koleżanki?
            -'Tak! :D' - nie przestając się uśmiechać, nakreśliłam krótką odpowiedź na kolejnej kartce - 'I obiecuję, że nie zamienię pana na nikogo innego. O ile będzie pan przychodził punktualnie...' - na drugie zdanie machnął ręką i gasząc niedopalonego papierosa, usiadł na biurku.
            -Tak sobie myślę, że może dziś darujemy sobie zajęcia. Panny na pewno chcą się lepiej poznać, więc z racji zajęć organizacyjnych, puszczam Was wolno - i nie czekając na naszą reakcję, pomachał nam na pożegnanie i tak po prostu wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
            -Jest cudowny, prawda? - mruknęła Hinata, cicho chichocząc. Miałam ochotę jej zawtórować, ale nie potrafiłam. Uśmiechnęłam się tylko i pisząc kolejną wiadomość, zaproponowałam, żebyśmy lepiej się poznały. Hinata przystała na to od razu.
*
            Siedziałam w samochodzie Kenty. Hinata okazała się cudowną osobą. Byłam przekonana, że będziemy świetnymi przyjaciółkami. Pewnie poznałybyśmy się lepiej, gdyby nie wiadomość od brata, że czeka na mnie pod szkołą. Właśnie wracaliśmy do domu. W trakcie, gdy ja pisałam z Hinatą, zadzwoniła do niego Tsunade z informacją, że wizyta się nie odbędzie. Wyskoczyło jej jakieś nagłe spotkanie, z którego niestety nie mogła zrezygnować. Jeśli tak ma wyglądać leczenie mnie, to ja serdecznie dziękuję. Prędzej zacznę mówić sama. Po drodze odwieźliśmy oczywiście Deidarę, który pożegnał się ze mną, dając mi soczystego buziaka w policzek, przez co Kenta obiecał mu, że go zamorduje. Właśnie przez to zaczęłam dostrzegać jego ogromną braterską miłość do mnie i niemożność dopuszczania do jakichkolwiek kontaktów z facetami w jego obecności. Jednak... Jaką byłabym siostrą, gdybym nie zignorowała jego mrożącego krew w żyłach spojrzenia i niemego zakazu oraz gdybym nie posłała buziaka w stronę uradowanego blondyna.
            -Siostra. Przeginasz - tylko tyle usłyszałam, bo na kolejnych słowach po prostu się nie skupiłam. Moją głowę zaprzątała inna myśl. Czy Sasuke jest już w domu? Czy czeka na mój powrót? Miałam nadzieję, że tak i aby odkryć to jak najszybciej, od razu po wejściu do domu, pobiegłam na piętro do mojego pokoju i rzucając torbę na łóżko, podbiegłam do okna i odsunęłam zasłonę. Sasuke nie stał przy oknie, ale widziałam, jak kręcił się przy regale na książki. Nie miałam pod ręką nic, czym mogłabym dać mu znać o mojej obecności, więc postanowiłam czekać. Zdjęłam szpilki i odstawiłam je przy drzwiach od garderoby. I w momencie, kiedy się prostowałam, usłyszałam uderzenie kamyczka o szybę. Niby zaskoczona spojrzałam w tamtą stronę, a po chwili uśmiechnęłam się szeroko, jednocześnie podchodząc powolnym krokiem do okna. Pomachałam mu na powitanie i już miałam pisać pierwszą wiadomość, gdy zauważyłam, że Sasuke odwraca się w stronę drzwi, a następnie pośpiesznie kreśli coś na kartce.
            -'Poczekaj chwilkę. Muszę iść otworzyć, bo ktoś przyszedł. Zaraz wracam :)' - nie mając innego wyjścia, usiadłam na łóżku, załączyłam laptopa i znów czekałam.
***
            Nie spodziewałem się gości, a już tym bardziej nie osoby, którą dostrzegłem po otworzeniu drzwi. Doznałem przysłowiowego szoku. Przetarłem oczy i zrobiłem krok w bok, a ona pewnym krokiem weszła w głąb domu. Nie wiedziałem, czego chciała i dlatego jej pojawienie wydało mi się niesamowicie podejrzane. Jeszcze nigdy, odkąd się znamy, nie była u mnie w domu. A trzeba wspomnieć, że nasza znajomość trwała już kilkanaście długich lat.
            -Karin - mruknąłem, prowadząc ją do mojego pokoju - Czy coś się stało? - zapytałem, gdy stanęła pośrodku pomieszczenia i zaciekawiona zaczęła rozglądać się dookoła.
            -Nigdy tu nie byłam - szepnęła i podeszła do okna. Przez chwilę patrzyła przed siebie, po czym wyciągnęła rękę i wskazała palcem na obiekt po drugiej stronie. Domyśliłem się, że chodziło jej o moją sąsiadkę, która w tej chwili siedziała na łóżku i robiła coś na laptopie.
            -Karin... O co ci chodzi? - ponowiłem próbę dowiedzenia się, co ją do mnie sprowadza.
            -Ona... Słyszałam, że z nią kręcisz, Sasuke! - warknęła urażona, odwracając się w moją stronę. Spojrzałem ponownie przez okno. Sakura spoglądała uważnie w naszą stronę, jednak po chwili uśmiechnęła się, podeszła do okna i zasłoniła zasłonę. Najwidoczniej nie chciała nam przeszkadzać - Czy ty chcesz ze mną zerwać? - Karin podeszła do mnie i delikatnie przejechała dłonią po moim policzku. Zawsze wykonywała ten gest, gdy chciała odwieść mnie od jakiegoś pomysłu, lub do czegoś mnie przekonać. Niemal zawsze, gdy tak robiła, ulegałem jej. I sam nie wiedziałem, dlaczego.
            -Nie. Oczywiście, że nie, Karin - tak było i tym razem. Zresztą... nie widziałem sensu w zrywaniu z nią. Byłem do niej za bardzo przywiązany. Mimo jej luźnego podejścia do naszego związku, wiedziałem, że zawsze mogę na nią liczyć. Od dzieciństwa byliśmy ze sobą bardzo blisko.
            -To dobrze, Sasuke - pocałowała mnie w policzek - Tylko to chciałam usłyszeć - następnie musnęła przelotnie moje usta, po czym wyszła - Trafię sama! Do zobaczenia, kochanie! - odczekałem kilka minut, a gdy usłyszałem trzask drzwi, podbiegłem do okna i upewniłem się, że Karin rzeczywiście wyszła. Teraz w spokoju mogłem powrócić do konwersacji z Sakurą. Rzuciłem w jej okno kolejny kamyk i gdy odsłoniła zasłonę, uśmiechnąłem się w jej stronę.
            -'Już poszła :D' - napisałem pokrótce i czekałem na wiadomość od Sakury.
            -'Kto to był?' - bez zastanowienia, chociaż jestem pewny, że powinienem to przemyśleć, odpisałem jej i niemal od razu tego pożałowałem:
            -'To moja dziewczyna.'



~*~


Przyznam, że jest to najdłuższy rozdział, jaki do tej pory tutaj opublikowałam. Udało mi się go naskrobać w przerwie na pisanie recenzji, a naukę na kolokwium i chyba nawet mi się podoba :) W kolumnie z boku napisałam, że rozdział piąty ukaże się za dwa tygodnie, ale prawdę mówiąc nie jestem tego taka pewna. Sesja coraz bliżej i nauki coraz więcej, więc w razie czego, za opóźnienia z góry przepraszam. I mam jeszcze pytanie. Którego z członków Narutowskiego Akatsuki lubicie najbardziej? Który Wam się podoba i który według Was mógłby w tym opowiadaniu odegrać większą lub mniejszą rolę?
Czekam na uzasadnione odpowiedzi i do następnej! :*



3 komentarze:

  1. Cóż, rozdział bardzo mi się spodobał :D Akcja z Deidarą, i piękne zachowanie Hinaty... no no no, ale ta Karin działa mi na nerwy :[ no nienawidzę jej!!! A Sasuke dobrze, że żałował. Zresztą po kiego ciula zadaje się z tą.... Ech, przepraszam uniosłam się, :* No to czekam na kolejną nocię, i na reakcję Sakury. Zastanawia mnie jak zareaguje na : to moja dziewczyna!... Ja chciałabym, żeby to nie było zbyt emocjonalne, tylko normalne podejście do sprawy. ale zrobisz jak uważasz :) Może by tak odrobinę poromansiła z Deiim :D hehe to czekam, czekam :*
    Pozdrawiam i Całuję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz ogromnego plusa za długość notki ;) Bardzo dużo się wydarzyło z czego się bardzo ciesze. Nie wszystko mi się podobało, bo obecności Karin nie znoszę, jednak poza tym notka jest genialna :D Nie masz pojęcia jak bardzo bym chciała aby Sasuke wreszcie przejrzał na oczy i rzucił tą wariatkę. Przecież nawet on zauważył, że przy niej nie trzymają go uczucia tylko przywiązanie. Więc jestem pewna, że już długo ta farsa nie potrwa :)

    Bardzo ciekawi mnie reakcja Sakury na jego wyznanie. Myślę, że będzie się starała nie pokazywać tego co naprawdę czuje i tak w gruncie rzeczy byłoby chyba najlepiej, jednak z drugiej strony gdyby zobaczył, że ją to zabolało to może szybciej zerwałby z Karin? :) Musisz mi wybaczyć ale nie toleruję tego związku i nie potrafię myśleć o niczym innym niż o jego rozpadzie :P

    Jeśli chodzi o Deidarę to świetnie ukazałaś jego postać :D Dla mnie jest on sobowtórem Naruto jeśli chodzi o charakter :P Zawsze zabawny i rozgadany :)

    jeśli chodzi o twoje pytanie to moimi ulubionymi postaciami z Akatsuki są Deidara i Sasori ;) Jak dla mnie to oni mogliby odegrać najważniejsze role :D A Sasori świetnie nadawałby się gdyby chodziło o granie chłopaka Saki ;) Deidary nie widzę w tej roli :P

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, wow, wow, i jeszcze raz Wow!
    A ja kiedyś uważałam swoje rozdziały za długie O.o
    tak jak koleżanka wyżej, daję ci wielkiego plusa za długość notki, tylko..podstawowe pytanie:
    czemu skończyłaś w takim momencie?!
    zawsze, każdy mi to robi :D
    roz**** mnie deidara :D-to jego z członków akatsuki lubię najbardziej :)
    jestem zaintrygowana, co bd dalej więc nie męcząc cię przechodzę do kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń